Lepszej mgły to nawet na Skrzycznym nie widzieliśmy…
Wspomnienia z Trasy
Gdy zobaczyliśmy, że deszczowe chmury spowijają Góry Stołowe wiedzieliśmy, że to idealna pora by odwiedzić Skalną Czaszkę, Skały Puchacza i Białe Skały. Wycieczkę rozpoczęliśmy na parkingu nieopodal Lisiej Przełęczy.

Zaczęliśmy od wejścia na Narożnik. Już od pierwszych kroków poczuliśmy charakter tej trasy — ostre podejście, mokry las spowity chmurami i wszechobecny wiatr, który zagłuszał własne myśli. Buty ślizgały się po mokrych korzeniach. Wyglądało to bardzo zachęcająco.


Ścieżka wiodła nas przez zakręty leśnych dróg, wśród licznych formacji skalnych, młodych brzózek i wilgotnych paproci.


Szliśmy wolno, podziwiając skałki, potykając się na mokrych kamieniach i mocząc spodnie o niskie zarośla.

Na wychodniach skalnych gdzie można było podziwiać widoki, my widzieliśmy jedynie gęstą biel chmur, które nas otaczały.


Mokre powietrze było ciężkie, nasycone zapachem ściółki i zieleniny. Krople wody wisiały na źdźbłach trawy, kałuże pod nogami dodawały uroku i wyzwania jednocześnie.

Zaliczyliśmy kolejną wychodnie skalną stanowiącą świetny punkt widokowy…

Żeby podziwiać Skalną Czaszkę trzeba było pokonać strome schody. Sama Czaszka, choć na zdjęciach wygląda spektakularnie, to na żywo ledwie widać jej zarys. Pnie drzew częściowo przysłaniały jej kształt, a niełatwo było podejść bliżej niej, ze względu na stromy i śliski teren. Mimo to, otaczająca ją mgła nadawała miejscu tajemniczy charakter.

Następnie teren zrobił się bardziej otwarty i obfitował w wysokie paprocie.

Dalej mijaliśmy martwy las i punkt widokowy, gdzie zamiast panoramy doliny zobaczyliśmy tylko kłębiące się chmury, łatwo było zauważyć jak mocno wiatr ugina gałęzie drzew.

Skręciliśmy w zielony szlak i natrafiliśmy na drewnianą kładkę, której brązowy kolor kontrastował z soczystą zielenią młodego lasu. Las był gęsty a kładka mokra od mżawki. Czekała tam na nas mała wzruszająca niespodzianka: inicjały wyryte w sercu, akurat nasze… I nie, nie popieramy aktów wandalizmu zakochanych 😉


Dotarliśmy do tablicy informacyjnej i zrobiliśmy szybką przerwę na kawę z termosu, deszcz rozgościł się już na dobre.


Doszliśmy do połączenia z żółtym szlakiem. Wkroczyliśmy na leśną krętą drogę, brązowa ściółka i brązowe pnie drzew odcinały się kolorem od soczystej zieleni krzewów.

Niestety znowu wkroczyliśmy w kawałek martwego lasu, liczne powalone drzewa i kłody na trasie nie ułatwiały przejścia. Jedno kolano lekko ucierpiało.

Deszcz ustał a na nowo pojawiły się formacje skalne.

Droga stała się kamienista, zacieniona wysokimi drzewami, a następnie zamieniła się w piaszczystą ścieżkę poprzecinaną drewnianymi kładkami.


Stanęliśmy u podnóża drewnianych schodów. Ich wygląd przypomniał nam Bukową Górę w Zwierzyńcu i Czarcie Pole na Roztoczu.

Przeciskaliśmy się przez większe i mniejsze kamienie, które od deszczu były śliskie i zwodnicze, piaszczyste podłoże nie ułatwiało wędrówki. Otaczające nas formacje skalne rozpraszały nasze skupienie, pobudzały naszą wyobraźnię, bo przecież kiedyś było tutaj morze!

Wreszcie dotarliśmy do Białych Skał. Chociaż nadal ciężko bez mapy powiedzieć, które to te skały. Niestety nie ma tam żadnej tabliczki.


Wybraliśmy się do Podmorskich Kanałów: imponujących, kwarcowych formacji skalnych. By je zobaczyć musieliśmy pokonać strome schody, które były śliskie, podniszczone wilgocią i piaskiem, a rosnące przy nich drzewa skutecznie zasłaniały widoczność.

Kolejną geoatrakcją była Wisząca Skała, ścieżka do niej jeszcze bardziej stroma, kręta, zarośnięta niż ta do podmorskich kanałow. Woda z drzew spadała nam na głowy.

Na zakończenie, choć deszcz wzmagał się coraz bardziej, zdecydowaliśmy się odwiedzić Fort Karola. Warto wiedzieć, że znajduje się on po drugiej stronie parkingu pod Białymi Skałami, natomiast nie jest oznaczony na strzałkach.
Podejście na taras widokowy było krótkie, choć trudne: mokre kamienie, śliskie korzenie, silny wiatr i zacinający deszcz wymagały od nas maksymalnego skupienia. Prawie udało nam się zgubić drogę przez mylące oznaczenia.

Na górze zamiast widoku czekała na nas tylko biała ściana chmury… Ruiny fortu same w sobie nie zrobiły na nas większego wrażenia.

Natomiast fascynujące okazało się drzewo o ogromnych, połyskujących od deszczu korzeniach, które stało pośrodku fortu. Było dla nas główną atrakcją przy tej deszczowej pogodzie.

Wróciliśmy do parkingu pod Białymi Skałami tą samą kamienistą i stromą drogą, nasze kurtki i plecaki ociekały wodą.
Nasza perspektywa
Co cieszy:
- Brak tłumów — pogoda odstraszyła wielu turystów, dzięki czemu szliśmy w spokoju i ciszy (poza wiatrem).
- Zmysłowe doznania — zapach mokrego lasu, szelest kropli wśród liści, kontrasty kolorów (soczysta zieleń, brązowa ściółka, biel porostów) były dla nas wyjątkowo intensywne i przyjemne.
- Tajemnicza atmosfera — brak widoków nie był dla nas wadą, przeciwnie: mgła i wiatr tworzyły niemal baśniowy klimat, który pobudzał wyobraźnię.
Co męczy:
- Hałas wiatru — momentami wiał tak mocno, że trudno było skupić myśli i rozmowę.
- Śliskie podłoże — wymagało ciągłej uważności, co mogło być męczące sensorycznie.
- Martwe lasy — widok uschniętych, powalonych drzew budził w nas pewien smutek i przytłoczenie.
- Słabo oznakowany Fort Karola – nie było wyraźnych znaków wskazujących gdzie iść.
- Śliskie schody prowadzące do geoatrakcji – nieco osuwające się, pokryte piaskiem i wodą stają się niebezpieczne, nie mają żadnej poręczy.
Spacer czy wyzwanie?
Choć trasa nie była długa — niecałe 10 km — warunki pogodowe i wymagający teren zamieniły ten spacer w pełnoprawne wyzwanie. Śliskie kładki, kamienie, korzenie i schody oraz wiatr i deszcz testowały zarówno kondycję, jak i ostrożność. Mimo to, dla nas to była przyjemna, choć wymagająca przygoda — nie chodziło o pokonanie trudności, ale o bycie w tej przestrzeni, chłonięcie jej klimatu i detali. Podczas słonecznej i suchej pogody trasa ta jest dużo łatwiejszym spacerem, ale nadal tam niesamowicie wieje.
Czy chcielibyśmy wrócić?
Tak, zdecydowanie wrócimy, ale w poszukiwaniu lepszej pogody. Nie można zaprzeczyć, że mgła uczyniła miejsce wyjątkowym, a teren zmienił się wraz z aurą i nastrojem na bardziej tajemniczy. Być może następnym razem przejdziemy tę trasę w innych warunkach i krajobraz znów przybierze inną postać.
Parking
- Parking Lisia Przełęcz – bezpłatny, na kilkanaście samochodów. W pogodne dni potrafi się szybko zapełnić. Nawierzchnia jest nierówna, ale kamienista i w deszczowe dni można spokojnie parkować bez strachu o zakopanie się w błocie.
- Parking Białe Skały – bezpłatny, na kilka samochodów. Zdecydowanie mniejszy niż ten na Lisiej Przełęczy. Równie szybko się zapełnia. Nawierzchnia kamienista – można spokojnie parkować samochód w deszczowe dni
Mapa

Trasa: Parking na Lisiej Przełęczy – Niebieski Szlak – Narożnik (jedyne większe podejście na tej trasie) – Skała Czaszki – Skały Puchacza – Na skrzyżowaniu szlaków skręcamy w lewo w szlak zielony – Białe Skały – ścieżka na „Podmorskie kanały” – ścieżka na Wiszącą skałę – Parking Białe Skały – Fort Karola – Powrót na parking na Lisiej Przełęczy
Cywilizacja
- Parking Lisia Przełęcz – dostępne są wiaty turystyczne na początku parkingu oraz śmietniki
- Drewniana kładka – na zielonym szlaku odchodzącym od Skał Puchacza
- Schody przy Białych Skałach
- Parking Białe Skały – dostępne są śmietniki


















































Dodaj komentarz