cisza, łąki, woda i bobry



  1. Wspomnienia z trasy
  2. Nasza perspektywa
  3. Parking
  4. Mapa
  5. Cywilizacja

Wspomnienia z trasy

Choć w poprzednim wpisie Dolina Prądnika zatrzymaliśmy się przy kasach biletowych przy Skale Krukowskiego, w rzeczywistości nasz spacer się nie skończył. To był jeden, długi dzień – pełen zimna, wiatru, ale też nowych odkryć. Po krótkiej chwili odpoczynku poszliśmy dalej, tym razem w stronę Doliny Sąspowskiej.


Igła Deotymy

Podążaliśmy zielonym szlakiem asfaltem – miła ulga dla zmęczonych kolan po stromych zejściach i podejściach.

Po lewej szumiała rzeka, a zimno przeszywało do kości. Zakapturzeni, ze ściśniętymi ramionami, niemal minęliśmy atrakcję, która w innych warunkach na pewno zrobiłaby na nas większe wrażenie – formację skalną Igła Deotymy.

Tego dnia była tylko bladym punktem na trasie – chłód odbierał nam chęć na dłuższe podziwianie.


Punkt widokowy Janaszówka

Za stawami skręciliśmy w lewo i przez mostek dotarliśmy w stronę punktu widokowego Janaszówka. W pobliżu mijaliśmy lokale gastronomiczne, ale o tej porze świeciły pustkami. Kilku niemrawych turystów snuło się wokół, dodając całej scenerii atmosfery jesiennej ospałości.

Podejście było trudne – mokra nawierzchnia, śliskie schody, zimny wiatr. Trzymaliśmy się barierek, by nie zjechać w dół. Na górze czekał na nas widok na miasto i ciężkie, deszczowe chmury.

Coś w tym miejscu było niepokojąco nostalgiczne – linie energetyczne przecinające krajobraz przypomniały nam dzieciństwo, gdy takie druty towarzyszyły spacerom po okolicznych wsiach. Teraz dawały poczucie wyludnienia i ciszy.

Po zejściu zatrzymaliśmy się w kawiarni na kawę – ciepło kubka w dłoniach było zbawieniem.


Dolina Sąspowska

Dalej ruszyliśmy żółtym szlakiem. Pogoda nieco się poprawiła – zza chmur przebiło się słońce, a las znowu nabrał intensywnej zieleni. Śpiew ptaków wrócił do gry.

Wąwóz prowadził nas wzdłuż płytkiej, przejrzystej rzeczki. Na dnie widać było jasny piasek, a szum wody niósł się między skałami. Po drodze minęliśmy mogiły zamordowanych i partyzantów – w tym miejscu cisza nabierała powagi i skłaniała do refleksji.

Białe formacje skalne pojawiały się wśród drzew, ale w gęstym i młodym lesie trzeba było wytężać wzrok, by je dostrzec.


Ostoja bobrów

W końcu dotarliśmy do wiaty nazwanej „Przystanek Ostoja Bobrów”. Po lewej stronie piętrzyły się skały, a przed nami otworzył się bardziej przestrzenny teren – łąki, dolina i ślady bytności bobrów.

Szlak prowadził tuż przy rzece. Widać było rozryte brzegi, omszałe pnie, zgryzione gałęzie.

Przeszliśmy na kładkę przez łąkę – słońce wyszło zza chmur i nagle wszystko rozbłysło. Zieleń trawy, rozlewiska pokryte rzęsą, połyskująca woda.

Małe kamyczki chrzęściły pod butami, a my zatrzymaliśmy się, by chłonąć ten moment – ciszę, światło i naturalne piękno Doliny Sąspowskiej.


Nasza perspektywa

Co cieszy

  • kawałek asfaltu, który odciążył kolana,
  • nostalgia przy widoku linii energetycznych,
  • cisza i niemal pusta dolina,
  • przejrzysta, płytka rzeka i szum wody,
  • moment w ostoi bobrów – światło, zieleń, woda mieniąca się w słońcu.

Co męczy

  • przeszywające zimno i wiatr,
  • śliskie podejście na Janaszówkę,
  • brak energii na dłuższe zatrzymanie się przy Igłę Deotymy,
  • poczucie melancholii w pustej wsi i zamkniętych lokalach.

Spacer czy wyzwanie?

Ta część wycieczki była spokojniejsza, choć nie brakowało trudnych fragmentów – zwłaszcza podejścia na Janaszówkę. Dolina jednak zrekompensowała wszystko – szum wody, otwarte przestrzenie i światło słońca na rozlewiskach. To był odcinek bardziej spacerowy niż górski, ale zimno wciąż mocno dawało się we znaki.

Czy chcielibyśmy wrócić?

Dolina Sąspowska pokazała inną twarz Ojcowskiego Parku – bardziej cichą, przestrzenną, zieloną i wodną. Choć zimno odjęło nam trochę radości, to miejsce zaskoczyło spokojem i pięknymi krajobrazami.

Chętnie wrócimy tu latem lub wiosną, by zobaczyć, jak dolina rozkwita, a rzeka odbija pełnię światła. To idealne miejsce na spokojny spacer wśród natury – wtedy, gdy pogoda sprzyja, a zimny wiatr nie chowa urody krajobrazu za kapturem.


Parking

  • Parking “Złota Góra” – płatny. Opłaty należy dokonać się w automacie (podobno czasem zdarzają się im problemy z zasięgiem i nie zawsze można zapłacić kartą, więc dobrze mieć ze sobą gotówkę). W naszym przypadku (patrz poprzednie wpisy) parking znajdował się na końcu opisywanej trasy

Mapa

szczegóły mapy

Trasa: Poruszając się drogą asfaltową po prawej stronie mijamy Igłę Deotymy – Po lewej stroni drogi będzie mostek przez który należy przejść – Za mostkiem skręcamy w lewo i kierujemy się szlakiem czarnym – Po prawej miniemy punk widokowy na Janaszówce na który można wejść z drugiej strony po jej ominięciu – Z punktu widokowego kierujemy się w prawo przez mostek obok stawów – Za 100 metrów od drogi asfaltowej będzie odbijał w lewo szlak żółty w który należy skręcić – Przechodzimy przez dolinę Sąspowką – Po około 1km w prawo będzie odchodził szlak zielony w który należy skręcić – Parking “Złota Góra”


Cywilizacja

  • Ławeczki na punkcie widokowym, poręcz przy kamiennych schodach ułatwiająca wejście
  • Liczne punkty gastronomiczne znajdujące się przy drodze asfaltowej
  • Dwie wiaty turystyczne po drodze przez dolinę
  • Mostek i drewniana kładka przez rozlewiska

Dodaj komentarz