ślady dawnego górnictwa w mokrej, listopadowej odsłonie
Wspomnienia z trasy
Prawie połowa listopada. Niedziela deszczowa i mokra, ale ku naszemu zaskoczeniu wcale nie tak zimna. Powietrze jest ciężkie od wilgoci, niebo nisko przyciśnięte grubą warstwą szarych chmur. Idealny dzień, żeby zajrzeć tam, gdzie historia schowała się pod warstwą liści, czyli do Rezerwatu Moczydło, znanego z dawnych śladów górniczych.
To krótka pętla, około pół godziny spokojnego spaceru. Jesienią większość tego, co kryje ziemia, jest zasłonięta warstwą liści, ale i tak czuć, że pod naszymi stopami dzieje się coś więcej niż zwykły leśny krajobraz.
Stanowisko nr 1
Zaczynamy przy szkole i niewielkiej scenie, a tuż za nimi znajduje się parking.
Przy wejściu wita nas tabliczka rezerwatu, krótka, ale treściwa. Dowiadujemy się, że tutejsze skały zbudowane są z wapieni i dolomitów dewońskich, a w podłożu występują złoża rudy ołowiu. Początki górnictwa na tym terenie sięgają średniowiecza, co sprawia, że spacer od razu nabiera innego wymiaru. Jest też mapka rezerwatu na tabliczce, a wokół wejścia leżą brązowo-czerwonawe głazy. W powietrzu unosi się mżawka, ścieżka po deszczu jest mokra i błotnista. Przy wejściu dostrzegamy śnieguliczkę, a dalej już tylko rząd łysych drzew.

Ścieżka wąska, zakręcająca, chwilami gubimy właściwy kierunek i szukamy właściwej drogi. Onaczenia ścieżki są bardzo charakterystyczne: skrzyżowane młoty, nawiązujące do górniczej przeszłości.

Docieramy do pierwszych drewnianych barierek, ale jesienią… nie widać wiele. Liście przykrywają wszystko. Jest ślisko, mokro, idziemy ostrożnie wzdłuż ogrodzenia.
Stanowisko nr 2
Tabliczka przy stanowisku nr 2 opowiada o tworzeniu się miejscowych złóż i o tym, że rudę ołowiu wydobywano tutaj systemem szparowym.

Odbijamy lekko ze ścieżki. Przed nami kolejna barierka, a na drzewie niewielka kapliczka. Pod warstwą liści znajdują się skały i ślady dawnego wydobycia, niestety jesienią wszystko jest mocno przykryte, niemal całkowicie niewidoczne.
Stanowisko nr 3
Wracamy aż do czerwonej tabliczki z nazwą rezerwatu i tym razem idziemy za nią szeroką drogą pod górę. Jest pochmurno, a pomarańczowe liście tworzą miękką ścieżkę pod nogami.

Przy stanowisku nr 3 dowiadujemy się o odnalezieniu skamieniałej muszli dewońskiego ślimaka, to jeden z tych momentów, gdy uświadamiasz sobie, jak bardzo ten las jest tylko współczesną warstwą na czymś dużo starszym.
Stanowisko nr 4
Idziemy dalej. W przerzedzeniach drzew widać tabliczkę nr 4. Kolejna barierka, kolejna porcja historii, tym razem o budowie szybów górniczych, o lejach i hałdach.

Las jest wyjątkowo cichy, żadnych ptaków, tylko wilgoć i szelest liści.
Stanowisko nr 5
Końcowy odcinek prowadzi przez teren pełen niewielkich górek i dołków, to właśnie leje i hałdy górnicze, opisane na poprzedniej tabliczce. Trzeba uważać na każdy krok, bo miejscami teren jest mocno pofałdowany.

Ostatnia tabliczka mówi o tym, gdzie znajdowały się dawne szyby. Na mapce widać całą sieć górniczych struktur, które dziś wyglądają jak zwykłe zagłębienia w ziemi.

Idziemy brzegiem lasu, domykając pętlę i wracając w stronę wejścia. Jesienią większość górniczych śladów znika pod grubą warstwą liści, nie widać skał, nie widać zapadlisk, jedynie lekkie zarysowanie terenu. Ale sama świadomość, co znajduje się pod spodem, nadaje temu miejscu sens i klimat.

Moczydło nie jest spektakularne wizualnie w listopadzie, za to bardzo ciekawe, jeśli lubicie spacerować po miejscach, gdzie las wciąż trzyma pod ziemią historię kilku wieków dawnego górnictwa. To takie miejsce, które warto zobaczyć choć raz — najlepiej poza okresem jesiennego „liściowego przykrycia”.

Nasza perspektywa
Co cieszy
- ciekawa historia — średniowieczne górnictwo, szyby, hałdy, skamieniałości
- przyjemny, cichy las bez tłumów
- krótka, spokojna pętla idealna na „przerwę od codzienności”
- czytelne i interesujące tabliczki edukacyjne
- charakterystyczne znaki z górniczymi młotami nadające trasie swojego klimatu
Co męczy
- większość geologicznych form jest schowana pod liśćmi, więc prawie nic nie widać
- mokro, ślisko, bardzo błotniście
- skały zasłonięte prawie całkowicie
- jeśli ktoś liczy na „wow”, to jesienią tego tu po prostu nie ma
Spacer czy wyzwanie?
To zdecydowanie spacer, nie wyzwanie.
Trasa jest krótka, łatwa, prowadzi głównie po leśnych ścieżkach i nie wymaga żadnej kondycji. Jedyną trudnością, szczególnie po deszczu są mokre liście, które przykrywają wszystko, co mogłoby być potencjalnie nierówne.
Czy chcielibyśmy wrócić?
Tak, ale nie w listopadzie.
Rezerwat Moczydło to miejsce, które dużo zyskuje, gdy teren nie jest przykryty grubą warstwą liści. Wiosną i latem na pewno widać o wiele więcej: skały, zagłębienia, pełną strukturę lejów, a teren staje się bardziej czytelny.
Jesienią jest to spokojny spacer z historią pod stopami, ale wizualnie bardzo skromny. Na pewno wrócimy, kiedy zieleń odsłoni trochę to, co dziś widzieliśmy tylko w teorii z tabliczek.
Parking
- Parking za szkołą – bezpłatny. Nieduży parking na 3 samochody. Zaraz na początku szlaku. Wyłożony kostką.
Mapa

Trasa: Parking – Udajemy się na początek parkingu i tam wchodzimy w ścieżkę w las – Rozglądamy się po drzewach szukając czarnych oznaczeń szlaku – Na pierwszym rozwidleniu (przy czerwonym znaku oznaczającym początek rezerwatu) skręcamy w lewo – kierujemy się wzdłuż barierek aż dojdziemy do tabliczki numer 2 – Wracamy do skrzyżowania – Skręcamy w lewo – Na najbliższym skrzyżowaniu za tabliczką numer 5 skręcamy w prawo – Wracamy do parkingu – Parking
Cywilizacja
- Plac za szkołą – śmietnik i ławeczki
- Drewniane barierki na najbardziej niebezpiecznych odcinkach





Dodaj komentarz