Szczeliniec z Wodospadów Pośny


Względna cisza, skały i mokry las



  1. Wspomnienia z trasy
  2. Nasza perspektywa
  3. Parking
  4. Mapa
  5. Cywilizacja

Wspomnienia z trasy

Naszą ostatnią wędrówkę zaczęliśmy u podnóża Gór Stołowych, w miejscu wyjątkowo urokliwym — przy Wodospadach Pośny.

Znak drewniany  "Parking Wodospady Pośny"

Poranek był chłodny i wilgotny, a zieleń wokół wprost lśniła od deszczu. Zielony szlak prowadził nas wśród mokrych liści, pachnącej ściółki i cichego szelestu wiatru między drzewami. Wodospad szybko pojawił się na trasie — mimo swojej skromnej wysokości, otoczenie sprawiało, że wyglądał magicznie.

Kaskady wodne

Dalej, już żółtym szlakiem, zaczęliśmy wspinaczkę przez las. Ścieżka była wąska, kamienista i kręta, a co chwilę mijaliśmy ciekawe formacje skalne i ruiny starych zabudowań — ślady dawnego życia, które rozbudzały naszą wyobraźnię. Co ciekawe, przez długi czas szliśmy zupełnie sami — ani śladu innych turystów. Za to spotkaliśmy ślimaka!

Ślimak

W końcu dotarliśmy do skrzyżowania z niebieskim szlakiem i nim kontynuowaliśmy marsz w stronę Szczelińca.

Znak drewniany z strzałkami wskazującymi kierunki szlaków

Pogoda zaczęła się poprawiać — zrobiło się cieplej, a słońce zaczęło przebijać się przez korony drzew.

Wąska ścieżka przez łąkę. W oddali las

Ostatni odcinek był wymagający: ścieżka stawała się coraz bardziej stroma i kamienista, więc przydawała się odrobina wytrwałości.

Formacja skalna przypominająca tunel

Na szczycie Szczelińca odpoczęliśmy przy naleśnikach i ciepłej herbacie w schronisku — klasyka, którą zawsze doceniamy.

Naleśniki i kawa

Niestety, toaleta płatna 5 zł, ale cóż… taki urok popularnych miejsc. Przy schronisku jak zwykle wiało, ale dzięki temu powietrze było rześkie, a widoki rozległe i zachwycające.

Panorama. Na pierwszym planie lasy. Po lewo pasmo gór stołowych. W tle na horyzoncie góry

Przeszliśmy widokową ścieżką przez labirynt Szczelińca, podziwiając kilkanaście charakterystycznych formacji skalnych. Słońce pięknie oświetlało krajobraz łąk i pól poniżej, a widoczność była doskonała.

Kamienne schody z barierką. Bo obu stronach skalne ściany

W wąskich przejściach między skałami momentami było ciasno — zwłaszcza schodząc do tzw. „Piekiełka”, gdzie wilgoć i chłód dodawały miejscu tajemniczego klimatu.

Zdjęcie portretowe. W tle po obu stronach formacje skalne

Szczeliniec Wielki zdobyty! Pierwszy raz byliśmy tam rok temu i wiedzieliśmy, że na pewno tu wrócimy. Chociaż dla mnie powrót po stromych schodach wprost na szczyt Szczelińca nie był najprzyjemniejszy.

Tabliczka z nazwą szczytu na tle nieba

Pomimo mojego lęku wysokości, udało się wejść na jeden z punktów widokowych po stromych, metalowych schodach.

Kubki z kawą trzymane przez nas. W tle panorama gór stołowych

Widok nagrodził wysiłek, choć obecność wielu turystów, rozmowy i śmiechy utrudniały kontemplację. Na szczęście kilka bardziej odludnych punktów widokowych pozwoliło nam w pełni nacieszyć się panoramą — a wiatr dodawał uroku temu doświadczeniu.

Panorama z Szczelina

Zejście rozpoczęliśmy od schodów, których było zdecydowanie za dużo, jak i turystów blokujących zejście sesjami fotograficznymi.

Widok na pionową grań skalną i pobliski punk widokowy

Potem szliśmy żółtym szlakiem — łatwiejszym i przyjaznym dla kolan. Później, już niebieskim szlakiem, dotarliśmy do parkingu. Ten ostatni odcinek był wyjątkowo przyjemny: zalesiony, cichy i praktycznie bezludny, choć miejscami całkiem stromy.

Droga przez las

To była piękna, różnorodna trasa — od mokrego, cichego lasu, przez skały rozbudzające wyobraźnię, aż po skalne labirynty Szczelińca i malownicze punkty widokowe. Idealny sposób na dzień w górach, z dala od codzienności.


Nasza perspektywa

Co cieszy:

  • 🌲 Mały ruch na trasie (przynajmniej do Szczelińca) — długi odcinek w ciszy i samotności pozwalał się zrelaksować i poczuć komfortowo bez konieczności interakcji z innymi.
  • 🍃 Zanurzenie w naturze — piękno mokrego lasu, zapach wilgotnej ściółki i świeżego powietrza działały uspokajająco i kojąco sensorycznie.
  • 🪨 Ciekawe, „pobudzające wyobraźnię” miejsca — ruiny i formacje skalne dawały przestrzeń na wewnętrzne przeżycia i swobodną interpretację otoczenia.
  • 🔕 Brak hałasu i bodźców miejskich przez większą część trasy — można było spokojnie „wyłączyć się” i być tu i teraz.
  • Przyjemna przerwa w schronisku — możliwość uporządkowania bodźców przy herbacie i jedzeniu w znajomym miejscu. Chociaż potrafi być tłoczno, a schronisko do dużych nie należy.
  • 🌬️ Chłodne miejsca między skałami — naturalna ulga sensoryczna w ciasnych przejściach, gdzie było wilgotno i zimno.

Co męczy:

  • 👥 Tłok i hałas na Szczelińcu — trudność w skupieniu się i kontemplacji przy dużej liczbie turystów, szczególnie na popularnych punktach widokowych.
  • 🪜 Wysokie, strome schody na punkty widokowe — możliwe wyzwanie sensoryczne i stres dla osób z lękiem wysokości.
  • 🔔 Płatna toaleta (5 zł) — drobna rzecz, ale dodatkowa konieczność organizacyjna, która może wprowadzić dyskomfort.
  • 🪨 Monotonne schody w dół przy zejściu — powtarzalność może działać nużąco i zwiększać zmęczenie mentalne.
  • ↘️ Strome fragmenty przy zejściu — większe skupienie na bezpieczeństwie może być dodatkowym obciążeniem fizycznym. Jednak porządne buty się przydają, zwłaszcza jak jest mokro.

Spacer czy wyzwanie?

Nasza trasa na Szczeliniec była czymś pomiędzy przyjemnym spacerem a konkretnym górskim wyzwaniem — wszystko zależy od kondycji, pogody i nastroju.

Początek był łagodny i relaksujący, zwłaszcza zielonym szlakiem przez wilgotny, cichy las. Podejście żółtym szlakiem w dalszej części okazało się już bardziej wymagające — mokre, kamieniste i kręte ścieżki wymagały uważności, dobrej przyczepności butów i nieco wysiłku fizycznego.

Końcowe podejście niebieskim szlakiem na sam Szczeliniec to już typowe górskie wyzwanie: stromo, nierówno i intensywnie. Wymagało to dobrej formy, a przy zmęczeniu z wcześniejszej części dnia — dodatkowego skupienia.

Labirynt widokowy na szczycie to bardziej zabawa niż wspinaczka — choć miejscami ciasno i tłoczno, nie był fizycznie trudny, za to sensorycznie mógł dać w kość. Zejście schodami było łatwiejsze dla nóg, ale przez monotonię i długość też potrafiło zmęczyć.

Podsumowując: to nie ekstremalna wyprawa, ale jeśli ktoś szuka tylko lekkiego spaceru — może być zaskoczony. Dla nas była to dobra, solidna porcja górskiej aktywności.

Czy chcielibyśmy wrócić?

Zdecydowanie tak — ale z małą korektą planu. Wrócilibyśmy tam ponownie przede wszystkim dla klimatu spokojnych, mniej uczęszczanych szlaków i piękna Szczelińca z jego formacjami skalnymi, szczególnie w ciche dni poza sezonem. Chętnie przeszlibyśmy tę trasę jeszcze raz, najlepiej wcześnie rano lub w mniej popularny dzień, żeby uniknąć tłumów i w pełni nacieszyć się ciszą i krajobrazem. To miejsce ma ogromny potencjał do tego, by kontemplować naturę i odpocząć sensorycznie — jeśli tylko uda się trafić na odpowiedni moment.


Parking


Mapa

Mapa trasy

szczegóły mapy


Cywilizacja

  • Parking przy Wodospadach – stół piknikowy i kosze na śmieci.
  • Schronisko PTTK „Na Szczelińcu wraz z licznymi ławeczkami, stolikami oraz leżakami do okoła
  • Kasa biletowa – zwiedzanie jest płatne!
  • Mobilne toalety pod Szczelińcem
  • Liczne ławeczki i stoły piknikowe na trasie zwiedzania Szczelińca

2 odpowiedzi na „Szczeliniec z Wodospadów Pośny”

  1. Wspaniała wycieczka!

    Dzięki za podsumowanie +/- !!

    Czekamy na kolejne reportaże!!!

    Polubione przez 1 osoba

    1. A dziękujemy! 🙂 chyba mamy radość z uwieczniania wspomnień 😀

      Polubienie

Dodaj komentarz