Pierwszy śnieg, szaro, ślisko, lecz magicznie
Wspomnienia z trasy
Kazimierz Dolny to jedno z tych miejsc, które zwykle omijamy z daleka, tłumy i gwar nie do końca wpisują się w nasz „slow hikingowy” rytm. Ale zimny, szarobury dzień z pierwszym i topniejącym od razu śniegiem wydał nam się dobrą okazją, by zajrzeć do klasycznych punktów miasta poza sezonem. Wybraliśmy Górę Trzech Krzyży, zamek i basztę, licząc, że zimowa aura doda im innego klimatu.
Wracamy akurat z wizyty w wąwozie Korzeniowy Dół, więc mamy dobre nastroje by zobaczyć miejskie atrakcje.
Rynek
Z parkingu ruszamy w stronę rynku. Po drodze mijamy kościół, a kocie łby pod stopami stają się coraz bardziej zdradliwe, śnieg topnieje, woda spływa między kamieniami, a każdy krok trzeba stawiać ostrożnie.

Rynek w tej szarości wydaje się spokojniejszy niż latem, choć wciąż sporo ludzi krąży między kawiarniami. Kolorowe kamienice, nawet przymglone, zdają się ożywiać cały kadr.
Góra Trzech Krzyży
Podejście zaczyna się od drewnianych schodów przeplatanych kamiennymi stopniami. Trzeba pilnować równowagi, niektóre fragmenty są mokre i śliskie, na szczęście jest poręcz.

Obok stoi tablica informacyjna opisująca historię wzgórza: wspomina o tradycji ustawienia trzech krzyży w XVII wieku, o porównaniach do Golgoty i o tym, jak często ten punkt pojawia się w malarstwie i fotografiach.

Na szczycie widok otwiera się szeroko: Wisła płynie pod miastem, dachy kamienic w dole rysują kolorowy patchwork, a drzewa pokrywa leciutki śnieg. Szarość nieba miesza się z mgłą, dzięki czemu całość wygląda trochę jak stare zdjęcie.

Turystów jest sporo, każdy zatrzymuje się choć na chwilę przy krzyżach, robi zdjęcia i próbuje złapać równowagę na śliskim gruncie.
Zamek
Z góry schodzimy powoli, a w połowie schodów w odbijamy w prawo. Droga prowadzi lekko w dół, a od czasu do czasu słychać charakterystyczne kapanie wody z dachów i gałęzi.

Podejście na zamek jest łatwe, murowane schody prowadzą nas do wejścia, wprost do kasy biletowej. Za nią centralnym punktem dziedzińca są dyby, turyści radośnie dają się w nich zamknąć celem zrobienia pamiątkowego zdjęcia.

Zamek zaskakuje jasnym, wapiennym kamieniem, przez co wygląda jak wyrastający z ziemi blok kredy. Na dziedzińcu znajdują się portrety jako wystawa czasowa fotografii jednak nie zapamiętujemy ich autora.

Po stromych ceglanych schodkach wchodzimy na punkt widokowy. Dostrzegamy małego bałwanka ulepionego ze śniegu na barierce.

Chodzimy, próbując znaleźć miejsce na dobre zdjęcie a deski pod naszymi nogami lekko skrzypią.

Świat z tej perspektywy wydaje się szary, chmury, lekka mgła, Wisła – nieco zlewają się ze sobą.

Wewnątrz murów są ogrodzone alejki i pomosty dla bezpieczeństwa zwiedzających. Przechadzamy się nimi, zaglądamy przez okratowane wnęki i okna.

Co nas zaskoczyło, są też rzeźby o pajęczych formach i mała wnęka pełna monet wrzucanych „na szczęście”.

Jedynym zamkniętym pomieszczeniem jest sala wystawowa, w której znajdują się kamienie. kafle piecowe, szklane naczynia i fragmenty ceramiki.

Na ścianach widnieją tabliczki z historią zamku, choć ich przezroczystość sprawia, że trudno się je czyta w takim świetle.

Baszta
Do baszty prowadzą najpierw schody na zewnątrz. W kasie biletowej odbywa się jedynie sprawdzenie biletów, ich zakup jest możliwy jedynie na zamku.

Wchodzimy po skrzypiących zewnętrznych schodach i przechodzimy przez ciasne drzwi do środka. Schody wewnątrz baszty są strome i wąskie.

Przystajemy. Czytamy na tabliczce, że najniższa kondygnacja służyła jako więzienie. Wchodząc wyżej przyglądamy się kamiennym ścianom i drobnym ekspozycjom wewnątrz, np zawieszonemu garnkowi.

Czytamy tabliczki o życiu w wieży, co ciekawe środkowe kondygnacje zawierały pomieszczenia dla załogi zbrojnej.

Im wyżej, tym zimniej, na górze wieje mocny wiatr, śnieg osiada na twarzy i dłoniach, a całe wzgórze tonie w szarej, zimowej poświacie. Widok na Wisłę i rynek jest rozległy, choć przytłumiony przez mgłę.

Na szczycie powiewa polska flaga, a na metalowych tabliczkach opisano kierunki i nazwy miejscowości widocznych w pogodne dni. Dziś wszystko rozmywało się w śniegu i chmurach. Znajdujemy kolejnego mini bałwanka ulepionego na murach baszty.
Cmentarz i punkt widokowy
Wracając zachodzimy do punktu widokowego, łączy się ze starym cmentarzem związanym z powstaniem styczniowym.

Na jego terenie znajdujemy nie tylko stare nagrobki ale też tabliczki „Kurier Powstańczy” z między innymi opisaną historią Brata Alberta.

Z cmentarza doskonale widać tylną ścianę zamku, Wisłę oraz zabudowania w dole. Miejsce ciche, klimatyczne, ważne ze względu na historię.
Spacer nad Wisłą
Wracamy przez rynek, gdzie zatrzymujemy się na rozgrzewającą zimową herbatę i wytrawne naleśniki w Bonjour (wcześniej Fabryka Naleśnika). To idealny finał miejskiego spaceru. Po krótkim posiłku idziemy jeszcze na brzeg Wisły, nie ma zbyt wielu turystów, sceneria wygląda szaro i nieco ponuro.

Po kilku minutach spokojnego spaceru śnieg zaczyna sypać coraz mocniej, niestety zakrywając nasze okulary. Wisła lekko szumi, wiatr wieje ze śniegiem. Całe miasto powoli rozmywa się w bieli. Chwilę później kierujemy się już do auta.
Nasza perspektywa
Co cieszy
- widoki z Góry Trzech Krzyży i zamku mimo pochmurnej pogody,
- lekki śnieg, ośnieżone drzewa i zimowy klimat,
- jasne, wapienne mury zamku, chropowate i przyjemne sensorycznie
- sympatyczny bałwanek na platformie widokowej, drugi na baszcie
- zadbany zamek, wraz z pomostami do poruszania się, poręczami, czysto i schludnie.
Co męczy
- śliskie kocie łby i schody,
- sporo turystów jak na późną jesień i pochmurny dzień,
- błoto i topniejący śnieg na szlaku,
- tabliczki informacyjne na wystawie na zamku o niezbyt czytelne dla osób z trudnościami w widzeniu (przezroczyste na tle jasnych kamiennych ścian).
Spacer czy wyzwanie?
To zdecydowanie spacer, choć z wczesno zimowymi utrudnieniami. Podejścia są łatwe, schody wygodne, a jedyne wyzwania to śliskość, mokre stopnie i topniejący śnieg.
Czy chcielibyśmy wrócić?
Tak, zdecydowanie, choć najchętniej w pełną zimę, kiedy śnieg otula miasto naprawdę grubą warstwą i widoczność jest lepsza. Chcielibyśmy zobaczyć te miejsca w bardziej wyrazistym świetle i może w nieco spokojniejszej atmosferze.
Parking
- Parking przy stacji benzynowej – płatny. Opłaty dokonuje się w automacie parkingowym, w którym można płacić również kartą. Jest to duży parking asfaltowy przewidziany również do parkowania autobusów.
- Można również zaparkować bliżej rynku lub pod samym zamkiem – wielu z mieszkańców udostępnia (odpłatnie) miejsca postojowe na swoich posesjach.
Mapa

Trasa: Parking – Skręcamy w lewo i idziemy wzdłuż głównej drogi aż dojdziemy do rynku – Na końcu rynku skręcamy ponownie w lewo i wspinamy się drogą w kierunku Kościoła – Mijamy kościół po jego prawej stronie – Po prawej stronie drogi będzie znak turystyczny kierujący na Górę Trzech Krzyży – Na skrzyżowaniu skręcamy w prawo i wchodzimy schodami na szczyt – Punkt widokowy na szczycie góry – Wracając tą samą drogą skręcamy w prawo na pierwszym skrzyżowaniu – wchodzimy po schodach na zamek – Zwiedzanie zamku – Wychodzimy z zamku i udajemy się na basztę widoczna na przeciwko – Baszta – Wracamy drogą brukowaną i zamkiem wchodzimy na teren dawnego cmentarza – Zwiedzamy dawny cmentarz – Wracamy drogą brukowaną na rynek – Z rynku wracamy na parking – Parking
Cywilizacja
- W mieście w okolicach rynku jest duży dostęp do lokali gastronomicznych, sklepów z pamiątkami i galerii.
- Kasa biletowa przy wejściu do zamku ze sprzedażą biletów na zamek oraz basztę, kasa biletowa przy baszcie nie sprzedaje biletów, jedynie je sprawdza.
- Toaleta miejska nad rzeką, kolejna po drodze na Górę Trzech Krzyży.
- Ławeczki oraz śmietnik na Górze Trzech Krzyży.
- Dostęp do śmietników w okolicach rynku i nad rzeką oraz przy Baszcie.


























Dodaj odpowiedź do Nie Tacy Znowu Turyści Anuluj pisanie odpowiedzi